środa, 27 maja 2015

Sevilla broni trofeum

fot. demotix.com
Zdecydowanym faworytem dzisiejszego finału na Stadionie Narodowym są piłkarze Sevilli. Zespół prowadzony przez Unai'a Emery'ego chce być pierwszym w niezbyt długiej historii Ligi Europy, który obroni trofeum. Tym samym mają szansę wyrównać osiągnięcie ekipy Juande Ramosa - tryumfatora poprzedniego wcielenia rozgrywek z 2006 i 2007 r. Ewentualne zwycięstwo da też miejsce w Lidze Mistrzów na przyszły rok, którego nie udało się wywalczyć podczas krajowej rywalizacji.
Polaków zespół z Andaluzji interesuje przede wszystkim ze względu na Grzegorza Krychowiaka. Środkowy pomocnik rozgrywa kapitalny sezon, znalazł się nawet wśród najlepszej jedenastki La Liga. Dzisiaj nikt nie wyobraża sobie składu Sevilli bez niego. Drugim polskim akcentem jest obrońca Timothee Kolodziejczak, niegdyś przymierzany do naszej reprezentacji, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Obaj są wychowankami francuskiej myśli szkoleniowej i stanowią przykład doskonałej pracy skautingu sewilczyków. Klub nie ma szans konkurować z takimi gigantami jak Real, Barcelona, a nawet Atletico, lecz dzięki wyłuskiwaniu talentów i odsprzedawaniu ich za większe pieniądze może funkcjonować wśród gigantów.  
Dodatkowo nie odstają od nich pod względem stylu, bo Unai Emery stawia na piękny futbol. W bieżącej edycji LE podczas czternastu spotkań tylko dwukrotnie Sevilla nie pokonała bramkarza rywali. Było to jednak jesienią, odkąd wystartowała runda wiosenna skuteczność wzrosła i za każdym razem koledzy Krychowiaka trafiali do siatki. Zresztą tylko raz ograniczyli się do pojedynczej bramki, kiedy u siebie wygrali z Moenchengladbach 1-0. Później przeciwnicy byli gnębieni co najmniej dwoma golami. Mimo tego żadnego reprezentanta klubu nie ma w gronie czołowych strzelców Ligi Europy. Najskuteczniejszy snajper - Carlos Bacca zdobył pięć bramek i ma niewielkie szanse na dogonienie liderów klasyfikacji, choć hattrick jest przecież możliwy. Siłę Sevilli stanowi zgrany monolit. Właściwie każdy z piłkarzy w czerwono-białej koszulce potrafi wykończyć akcję kolegów. Aż jedenastu zawodników wpisywało się na listę strzelców, w tym Grzegorz Krychowiak, który dokonał tego przeciwko Feyenoordowi.
Trzeba przyznać, że droga ekipy Emery'ego do finału nie była usłana różami, ale oni chyba lubią wyzwania, bo im trudniejszy przeciwnik tym lepsze wyniki. Grupę wylosowali przeciętną, a wcale nie poszło im tak łatwo. Ostatecznie wywalczyli awans z drugiego miejsca, ustępując pola Holendrom z Rotterdamu. Oprócz porażki na De Kuip stracili punkty również w Rijece oraz Liege. Słaba forma wyjazdowa podważała aspiracje do ostatecznego zwycięstwa, ale okazała się tylko przejściowa. Kolejne delegacje kończyły się na korzyść sewilczyków, poza rosyjską przygodą, gdy Zenit postawił trudne warunki, dzięki czemu osiągnął rezultat remisowy. Mógł nawet wygrać, doprowadzając do dogrywki, lecz na pięć minut przed końcem regularnego czasu pogrążył ich Gameiro. Trener Dnipro na pewno szczególnie mocno przeanalizował tamten dwumecz. Sevilla świetnie sobie radzi z ekipami włoskimi oraz hiszpańskimi, natomiast przeciwnicy ze wschodu sprawiają im większe kłopoty, o czym świadczą starcia przeciwko Rijece i właśnie Zenitowi.
Obok wspomnianego Bacci i Krychowiaka mocnymi punktami są Stephane Mbia oraz Aleix Vidal. W ogóle druga linia to najmocniejsza formacja zespołu. Kameruńczyk wspomaga Polaka w destrukcji, ale jest od niego bardziej ofensywnie usposobiony. Z kolei Hiszpan operuje na skrzydle, stwarzając sytuację partnerom i dogrywając im kluczowe piłki (cztery w obecnej odsłonie LE), a także samemu strzelając gole. W razie potrzeby może zagrać również jako boczny obrońca.
    











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz