czwartek, 19 lutego 2015

Kto zamelduje się w Warszawie?

fot. wiadomosci.wp.pl
5 klubów włoskich, 3 hiszpańskie, holenderskie i angielskie, 2 niemieckie, belgijskie, tureckie, ukraińskie, rosyjskie, po jednym polskim, portugalskim, szkockim, szwajcarskim, francuskim, greckim, austriackim oraz duńskim rozpoczynają dzisiaj fazę pucharową Ligi Europy, która zakończy swój bieg na warszawskim Stadionie Narodowym.
W tym gronie znajdują się zarówno uznane marki, które bardziej pasowałyby do Ligi Mistrzów, jak i drużyny rzadko widywane podczas europejskich zmagań. Chyba największą niespodzianką jest Guingamp - sensacyjny zdobywca Pucharu Francji, gdzie okazali się lepsi od Rennes z Kamilem Grosickim w składzie. Trafiła im się łatwa grupa, a ich grę trudno wychwalać, natomiast nie można nie docenić skuteczności z jaką kolekcjonowali punkty. Bretończycy potrafili wykorzystać atut własnego boiska, dzięki czemu mogli pozwolić sobie na słabszą grę w delegacji, choć przykładowo Saloniki zdobyli.
Prawdziwymi mistrzami własnych śmieci są piłkarze Aalborg. Wygrali tam wszystkie trzy spotkania, nie tracąc nawet gola. Z kolei poza swoim obiektem ponieśli same klęski, nie znajdując drogi do przeciwnej siatki. W Bukareszcie zostali wręcz zmasakrowani. Ciekawe czy tendencja podtrzyma się podczas rywalizacji z Brugią? Tym bardziej, że Belgowie na wyjazdach nie mieli żadnych kompleksów. 
Paradoksalnie niezbyt atrakcyjnie zapowiada się konfrontacja dwóch uznanych marek: Interu i Celtiku. Oba dopiero przebudowują zespoły i starają się nawiązać do chlubnych tradycji. Pewnie Włosi po powrocie Manciniego mają większe aspiracje. W poprzedniej fazie prezentowali typowe catenaccio, strzelając najmniej bramek, pośród grupowych zwycięzców. The Bhoys mimo łatwych rywali też nie zachwycili. Fakt, że dość szybko zapewnili sobie promocję i później chyba lekko odpuścili.
Za to kilka par zapowiada się bardzo interesująco. Niemal pewne mistrzostwa Holandii PSV może skoncentrować siły na froncie zagranicznym. Ich rywalem będzie Zenit, który również dystansuje krajowych przeciwników. Rosjanie odpadli z Ligi Mistrzów w marnym stylu. Mieli najsłabszą grupę, ale i tak lepsze okazały się Monaco i Leverkusen. PSV już się potykało z rosyjską ekipą. Dwa razy ulegli Dinamo Moskwa po 0-1, tracąc bramki  w 90 minucie.
Tottenham zmierzy się z Fiorentiną. Koguty wciąż mają realną szansę by zasilić Big Four i na pewno to będzie ich priorytet. Kto wie czy Pochettino nie odpuści Ligi Europy, więc stawiałbym raczej na florentczyków. Wiele będzie zależało od wyniku pierwszego meczu, jeśli Anglicy nie osiągną korzystnego rezultatu, to do Italii pojadą na wycieczkę. Vicenzo Montella może liczyć na wyrównany skład, podczas fazy grupowej na listę strzelców wpisywało się aż ośmiu jego zawodników.   
Zespół Grzegorza Krychowiaka wylosował mocnego oponenta. Źrebaki od kilku lat próbują namieszać w czołówce Bundesligi i wobec kłopotów sąsiadów z Zagłębia Ruhry w końcu mogą dopiąć swego. Atletyczny futbol prezentowany pod wodzą Luciena Favre pozwala osiągać przewagę po przerwie. 10 z 14 goli wbitych podczas fazy grupowej Borussia zdobyła w drugich 45 minutach. Sevilla awansowała z drugiego miejsca, ustępując pola Feyenoordowi. Kilka lat temu wynik tego dwumeczu byłby przesądzony na rzecz zespołu andaluzyjskiego, lecz teraz to tylko mistrzowie spotkań domowych. Jeśli dzisiaj nie wypracują przewagi sądzę, że pożegnają się z rozgrywkami już na tym etapie.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz