czwartek, 11 czerwca 2015

Probierz wreszcie z medalem

fot. sport.se.pl
Chociaż od lat uchodzi za jednego z najzdolniejszych polskich szkoleniowców nie miał do tej pory szczęścia trenować w klubie walczącym o najwyższe zaszczyty. Co prawda prowadził Wisłę Kraków, ale krótko, poza tym klub z Reymonta już wówczas przeżywał niemałe kłopoty. Widocznie najlepiej służy mu podlaskie powietrze, bo już drugi raz stworzył z Jagiellonii solidną ekipę. Wtedy zgarnął Puchar i Superpuchar kraju, teraz mógł zawiesić na szyi ciężko wywalczony brązowy medal. Problem będą miały tylko władze Białegostoku, które muszą wybudować lotnisko, żeby sprostać wymaganiom Probierza.
A to człowiek bardzo wymagający. Sam uchodzi za perfekcjonistę oraz pracoholika, ale w zamian oczekuje przyzwoitych warunków pracy. Stąd też wspomniane powyżej w formie żartu lotnisko. Jeśli coś mu nie pasuje mówi o tym bez ogródek i żegna się z pracodawcą. Ze względu na braki organizacyjno-finansowe odchodził z ŁKS-u, Bełchatowa, czy Salonik. Natomiast Białą Gwiazdę opuścił, kiedy czuł że nie ma wsparcia w szatni. Dlatego dłużej niż rok wytrwał tylko w Białymstoku i Widzewie, choć tam niewiele ponad dwanaście miesięcy. Być może to kontrowersyjny styl, ale według mnie uczciwy.
Sezon dla Jagiellonii nie zaczął się wcale rewelacyjnie. Drużynę spotkała krytyka po trzech porażkach z rzędu, kiedy stracili dziewięć goli, a zdobyli tylko jednego. Zespół Probierza potrafił właściwie zareagować na kryzys i odpowiedział serią siedmiu spotkań bez porażki, podczas której tylko raz zgubił punkty i tylko raz nie zachował czystego konta. Po czym pięć następnych kolejek znów skończyli bez tryumfu. To chyba największy mankament Jagiellonii, że grają zrywami. Bez stabilniejszej formy będzie problem z odniesieniem sukcesu w europejskich pucharach.
Sporym postępem okazało się odczarowanie wyjazdów. Ciągle lepiej idzie białostocczanom przed własną publicznością, ale osiem zwycięstw w delegacji stanowi przyzwoity wynik. Widać, że na obcym stadionach grają inaczej, bardziej uważnie i defensywnie. Dzięki temu stracili mniej bramek niż u siebie, ale również znacznie mniej strzelili. Generalnie biorąc pod uwagę styl, to Jagiellonia ma się z czego cieszyć. Mecze z ich udziałem z przyjemnością się ogląda, a jak na polskie warunki poziom jest wysoki. Trudno wymagać więcej od piłkarzy, którzy często nie mieli miejsca w poprzednich drużynach, bądź sprowadzonych za niewielkie pieniądze. 
Trener Probierz uchodzi za człowieka konfliktowego, nie lubiącego pracować z gwiazdami, ceniącego przede wszystkim zgrany zespół. Dlatego Quintanta podzielił los Meliksona, czy Grosickiego. Kiedy Mateusz Piątkowski zaczął się buntować, też szybko został sprowadzony na ziemię. Jednak bytomianin zawsze potrafił znaleźć sposób, żeby zastąpić najlepszych zawodników. Pytanie jak długo będzie mu się to udawało? Może  z czasem twardy śląski charakter zostanie nieco stępiony i złagodnieje w stosunku do piłkarzy, którzy nie zawsze wypełniają założenia taktyczne, ale dają radość kibicom. 
Poważnym sprawdzianem będzie oczywiście rywalizacja we wstępnych rundach Ligi Europy. Wiadomo jak zakończyła się taka przygoda, za poprzedniej kadencji Probierza w Białymstoku. W ogóle następny sezon przyniesie poprzeczkę zawieszoną znacznie wyżej. Od Jagiellonii będzie się wymagać, gdy podczas minionych rozgrywek traktowaną ją jeszcze jako ciekawostkę z prowincji, która miesza w czołówce, lecz ostatecznie zajmie swoje miejsce w szeregu.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz