czwartek, 18 czerwca 2015

Drągowski - największy talent Polski?

fot. sport.wp.pl
W tym roku nagrodę dla największego odkrycia Ekstraklasy dostał bramkarz Jagiellonii Białystok - Bartosz Drągowski. Rzadko kiedy panuje taka zgoda, jak przy okazji tego wyróżnienia. 17-latek zrobił furorę w lidze, choć na początku sezonu nikt o nim nie słyszał. Nawet trener Probierz nie do końca zdawał sobie sprawę jaką ma perłę w zespole, bo miejsce w bramce powierzał Jakubowi Słowikowi, bądź Krzysztofowi Baranowi. 
Dopiero, gdy ten pierwszy dostał czerwoną kartkę przeciwko Śląskowi, Drągowski udanie go zastąpił. W następnej kolejce Jaga wygrała z Koroną 3-0, a młody golkiper zaliczył kilka dobrych interwencji i na stałe wszedł do pierwszej jedenastki. Swoją pozycję oddał tylko na trzy mecze, kiedy musiał pauzować z powodu kontuzji. Znamienne, że dwa z tych trzech spotkań podlaska ekipa przegrała. Młodzieżowy reprezentant Polski ma na koncie ledwie trzydzieści występów na rodzimych murawach, jednak już został wybrany najlepszym bramkarzem ligi, a swoje zainteresowanie tym zawodnikom wyrażają takie potęgi jak Juventus czy Benfica. Białostocki klub niekoniecznie chce go teraz puścić, ale prędzej czy później zarobi na nim kolosalne pieniądze. Inna sprawa co będzie potem, niestety przykłady z poprzednich lat sprawiają, że trzeba być pesymistą.
Po sezonie 2009/10 odkryciem został Artur Sobiech. Gracz Ruchu  przeszedł do Polonii Warszawa, gdzie radził sobie przyzwoicie, choć chyba nie spełnił całkowicie pokładanych w nim nadziei. Już dwanaście miesięcy później Józef Wojciechowski sprzedał go do Hannoveru i Sobiech ciągle reprezentuje barwy Die Roten. Umowę ma jeszcze ważną przez dwa lata i po tym okresie pewnie pożegna się z Niemcami, ponieważ wielkiej kariery tam nie zrobił. Smuda powołał go na Euro2012. To właściwie wszystko, co można napisać o jego osiągnięciach.
Kolejnym nagrodzonym był Maor Melikson. Z Wisłą zdobył ostatni jak dotąd tytuł mistrzowski. Jednak tak jak cały zespół rozsypał się po porażce przeciwko APOEL-owi. Rozpracowali go też trenerzy innych drużyn, dlatego praktycznie za każdym razem musiał sobie radzić z podwójnym kryciem. Izraelczyk miał trudne życie zwłaszcza, gdy na Reymonta zawitał Michał Probierz, który od wszystkich zawodników wymaga równego zaangażowania w destrukcję. Ostatecznie za marne pół miliona euro wykupiło go Valenciennes. Wybór fatalny, bo Łabędzie pożegnały się z Ligue 1 i stało się oczywiste, że klub będzie musiał zrezygnować z najlepiej zarabiających zawodników. Melikson zrobił, więc dwa kroki wstecz. Przygarnął go Hapoel Beer Szewa, skąd przychodził nad Wisłę. 
Najsmutniejszym przypadkiem jest Rafał Wolski. Legionista pod opieką Macieja Skorży stał się czołową postacią klubu z Łazienkowskiej. Również on znalazł uznanie w oczach selekcjonera dzięki czemu znalazł się wśród 23 piłkarzy powołanych na Euro. Wiele osób przestrzegało przed transferem do Fiorentiny, akurat liga włoska niezbyt pasowała do charakterystyki filigranowego pomocnika. Wiosnę spędził na wypożyczeniu w Mechelen, ale pełni tam rolę rezerwowego. Wyróżnił się podczas meczu z Cercle Brugge strzelając dwa gole.      
Legia także podczas następnych rozgrywek wykreowała największe objawienie, tym razem wyróżniony został Bartosz Bereszyński. Przekwalifikowany na obrońcę pomógł drużynie prowadzonej wówczas przez Jana Urbana wygrać tytuł mistrzowski. Miał przejść do Benfiki Lizbona co stało się już anegdotą, ale i on notuje spadek formy. Stracił miejsce w podstawowym składzie na rzecz Łukasza Brozia, a w dopiero co zakończonym sezonie zasłynął głównie tym, że jego osoba spowodowała walkower i odpadnięcie z eliminacji Ligi Mistrzów, choć oczywiście odpowiedzialność za tą wpadkę ponosi ktoś inny.      
Rok temu tryumfował Michał Masłowski. Jesienią głównie leczył kontuzję, zagrał tylko osiem spotkań, spośród których Zawisza wygrał raz. Zresztą środkowy pomocnik strzelił wówczas gola. Mimo to na transfer zdecydowała się Legia. Jak na razie zbiera głównie krytyczne oceny swoich występów i nie stanowi ważnej karty w talii Henninga Berga.











       




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz